"On cały dzień przy niej był, wciąż ocierał jej łzy, gdy w końcu potwierdziło się, że przez raka miała skrócić życie swe..."
Pot sklejał jego podkrążone oczy, a ręce, które teraz trzymały twoją dłoń nie opanowanie trzęsły się. Bał się o ciebie... Tak bardzo nie chciał cię stracić, jednak lekarze nie dawali ci już szans na przeżycie choćby dwóch miesięcy. Za nie długo mieliście się rozstać. On miał cię stracić na zawsze, a ty jego...
Sama myśl o tym, że w każdej chwili możesz umrzeć była dla ciebie wielkim szokiem. Pogodzenie się z tym było wyzwaniem... Chciałaś być tutaj z Zayn'en, pomagać mu w trudnych chwilach, urodzić wam trójkę ślicznych dzieci, kupić dom na wybrzeżach Londynu. Po prostu chciałaś być z nim szczęśliwa. To miało się jednak nigdy nie spełnić i już na zawsze pozostać złudnym marzeniem...
Flegmatycznie oddychając ściskałaś jego przepoconą rękę. Co chwila posyłaliście sobie pocieszające uśmiechy. Słowa nie były wam potrzebne... Wystarczała wam cisza, aby zgodnie się porozumiewać.
-Zayn?- szepnęłaś w pewnym momencie ostatkami sił.
-Tak?- wyrwany z zamyślenia głęboko spojrzał w twoje zaszklone tęczówki.
-Kocham cię i zawszę będę kochać...- szeptałaś, a twój głos z każdą sekundą stawał się coraz cichszy.
-Ja ciebie też, ale... (T.I.) ty chyba nie...- przerwał czując, że gula w gardle nie pozwoli dokończyć mu swojej wypowiedzi.
-Nie dam rady już dalej żyć. Mój organizm już od dawna jest martwy...- lekko się uśmiechnęłaś i ostatni raz złączyłaś wasze usta w pocałunku. Odrywając się od chłopaka zamknęłaś powieki, a usta ułożyłaś w uśmiechu. W jednej chwili na sali rozległ się okropny pisk urządzenia obok twoje łóżka, a Zayn zeskoczył ze stołka. Lekarze wbiegając do twojej sali nawet nie zareagowali.
-Dlaczego nic nie robicie?! Ratujcie ją!- darł się zalany potokiem łez mulat. Z jednej nogi nerwowo przeskakiwał na drugą. Bawił się swoimi palcami czekając na to co zdziałają lekarze. W końcu po namowach Zayn'a podeszli do twojego łóżka. Minęła godzina, a lekarze nadal próbowali się ratować. W końcu jednak z zrezygnowanymi minami przestali działać. Zayn poczuł jak znów zalewa go morze łez. Fala dreszczy przeszła przez jego ciało, a uczucie pustki nastało nagle w jego sercu. Poczuł jak połowa jego umiera, jest martwa... Tą połową byłaś TY... Dziewczyna, która skradła jego serce, a teraz pozostanie tylko wspomnieniem, zjawą przed jego oczyma...
"Prawdziwa miłość połączyła ich, walczyli do końca chociaż brakło sił. Ona nie chciała, by każdego dnia musiał patrzeć jak upada tak. Pomyśl jaki to był dla nich ból wiedząc, że w końcu odejdzie znów. Wiedząc, że w końcu nadejdzie czas, że wezwie ją do góry, że odejdzie w dal..."
Przyodziany w czarny elegancki garnitur stał przed kościołem kończąc zapalonego wcześniej papierosa. Dym wydobywał się z jego ust, a z oczu wypływały krople łez. Chociaż wyznawał inną religię chciał tego dnia odbyć z tobą twoją ostatnią drogę. Będąc tu czuł cię gdzieś w pobliżu, wiedział, że jesteś przy nim i bez względu na wszystko zawsze będziesz.
-Zayn... Zaraz zacznie się msza.- powiedział załamanym głosem Niall. Zayn kiwnął głową i rzucił na trawnik niedopałek papierosa.
Przed wejściem do kościoła wziął parę głębokich wdechów. Kiedy już poczuł się na siłach wszedł do jego środka kierując swoje kroki na sam przód kościoła gdzie siedzieli już chłopcy, twoi rodzice i twoja najlepsza przyjaciółka z Polski. Usiadł obok twojej mamy, którą pocieszająco poklepał w plecy.
Msza zaczęła się, a Zayn próbował utrzymać twardy wyraz twarzy. Widok trumny rozkleił go jednak na dobre. Uczucie pustki znów powróciło. Wiedział, że w tej trumnie leżysz ty... Twoje drobne, kruche i martwe już ciało.
Po pogrzebie Zayn oddalił się od chłopaków i pobiegł na mostek gdzie często wymykaliście się razem wieczorami, aby ze sobą pobyć. Tyle wspomnień wiązało się z tym miejscem... Pierwsza randka, pierwszy pocałunek, zaręczyny... No właśnie, zaręczyny... Za tydzień mieliście wziąść ślub. Mieliście być już razem na zawsze nie zważając na nic innego. Wieść o tym, że masz raka zabiła jednak te marzenie, które miało po części zostać już spełnione.
Opierając się o barierkę wspominał wszystko co razem przeszliście... Wspominał te szczęśliwe jak i te trudne dla was chwilę, kiedy zadawaliście sobie pytanie Co będzie dalej?... Tyle pięknych chwili, twoje delikatne rysy twarzy i słodki uśmiech utkwił teraz w jego głowie na dobre.
Obrócił się twarzą do rzeczki. Wpatrywał się w taflę wody przed sobą, a jego oczy po raz kolejny tego dnia zapełniły słone łzy. Nie chciał żyć tutaj bez ciebie... Nie chciał być z nikim innym niż tylko z tobą... Chciał, być już zawsze przy tobie... Twoja śmierć odbiła się na jego psychice... Co tu więc po nim bez ciebie?
Przełożył swoje nogi przez barierki i oparł się o nie ciężko sapiąc.
-Już na zawsze razem.- szepnął i uśmiechając się skoczył w otchłań wody.
Ostatni koncert One Direction odbył się kilka dni po pamiętnej śmierci Zayn'a. Na koncercie zebrało się miliony fanek trzymających znicze w rękach i zdjęcia mulata. W momentach solówek Zayn'a muzyka cichła, a nikt nawet nie drgnął. Na ekranie pojawiało się mnóstwo zdjęć Malik'a z zespołem i krótkich filmików jednych śmiesznych innych zaś bardziej poważniejszych. Po jakiś czasie One Direction zastąpił nowy boysband powstały także w programie X-Factor. Miliony fanek na całym świecie ma jednak nadzieje, że kiedyś jeszcze 1D powróci do kariery muzycznej i wbije się na listy przebojów tak jak za dawnych czasów. To już nie będzie to samo bez Zayn'a jednak nigdy nie warto się poddawać... Zayn na pewno przecież nie chce, żeby chłopcy przestali robić to co kochają nad życie przez jego głupotę... Chce się cieszyć razem z nimi z kolejnych nagród i świeżych piosenek... Jak na razie 1D pozostaje tylko historią...
Mijały dni gorzej z nią zbliżamy się do końca choć wie, że z życiem musi żegnać się odchodzi szczęśliwa bo on przy niej jest...
Mam nadzieję, że się podoba :). Następny... Hmm... Może tym razem przez Lovvkę ? :D
Pożyjemy zobaczymy :).
-Jenny.